wtorek, 9 kwietnia 2013

Od Nicka c.d Wiery

Już na miejscu zaczęliśmy patrzeć w wodę kiedy przybliżyłem sie do Wierki.
-Wierka mam dla ciebie mały prezent.-pocałowałem ja znów.
-Jaki?-usiadła mi na kolanach.
-Zobaczysz ale musimy iść gdzie indziej bo tutaj ci tego nie dam.
-No prosze no....powiedz co to jest.-obięła mnie rękami.
-Choć.-pogładziłem ją po włosach.
Zaprowadziłem ją do swojego pokoju.Zamknąłem drzwi na klucz.
-Lubisz niespodzianki?-posadziłem ją na łóżku a sam wszedłem ja chwilę do pokoju w którym była garderoba.
-Nick....czego ty tam szukasz?-zapytała zaniepokojona.
-Nie...niczego...zakryj oczy.-poprosiłem.
Wyszedłem z szafy,miałem w rękach dla niej niespodziankę.NIewiedziałem czy sie ucieszy ale szczegół.Zarzuciem na jej głowę koc.Usiadłem na podłodze.
-Odkryj twarz.-na twarzy gościł mi uśmiech.
Wiere zamurowało gdy otworzyła oczy zobaczyła moją niespodziankę,niewiedziałem czy lubi takie prezenty ale zobaczymy co powie.Gdy zdjęła koc zobaczyłam co leżało na moich rękach.Jeden z prezentów który wyglądał tak:



-To psiak dla ciebie,taki złoty jak ty.A to mój;zza pleców wyciągnąłem drugiego słodziaka śnieżnego jak białe płatki śniegu:


<Wierka?>







niedziela, 7 kwietnia 2013

Od Wiery-c.d Nicka

-To gdzie mnie zabierasz?-zapytałam.
-No nie wiem...
-Może chodźmy na most?
-Dobrze-odpowiedział i poszliśmy. Już na miejscu zaczęliśmy patrzeć w wodę kiedy Nick się do mnie przybliżył pocałował mnie i zapytał

<Nick?>

sobota, 6 kwietnia 2013

Od Nicka CD Historii Wiery


-Zostajesz!-krzyknęła Pandora i przytuliła Wiere.
-Zostaję!-krzyknęła w drzwiach.
-Naprawdę?-blask pojawił się w moich oczach.
-Tak,tak.-rzuciła mi się na szyję.
-Wiera...kocham CIę.-przytuliłem ja.
-Ja ciebie też.-pocałowała mnie w policzek.
Skierowałem swój wzrok w kierunku dyry.Widziałem jak Justin gada z Pandorą.Tak sie cieszyłem że Wiera zostaje.Gdyby odeszła nw co zrobiłbym dla dyry ale też i nw co robiłbym sobie.
-Choć,nacieszmy się sobą.-uśmiechnąłem sie i wziąłem Wierke za ręke.Cieszyłem sie że zostaje, jak nigdy z życiu.

<Wiera?>

piątek, 5 kwietnia 2013

Lian odchodzi!

Jeden z uczniów naszej Akademii odchodzi, a jest to Liam.!

Od Maddie i Liama - Cz. 5

L: Mam jej dość ale powiedziała stanowczo NIE, więc ja sie nie będę wtrącał. Mojego konia przekażę Viol, a ja pojadę w świat - Pocałowałem ostatni raz Maddie i poszłem. Wsiadłem do samochodu i pojechałem
M- Wrzasnęłam w poduszke na cały głos i rozpłakałam się. viol przyszła do mnie próbowała mnie pocieszać.
V: Maddie, on.....on może wróci
M: No właśnie..może!
V: Spokojnie. Może i tym razem ona sie pomyliła......
M: Wiesz co? Nie tylko to mnie przybiło...Liam powiedział że znajde sobie kogoś lepszego niz on..jak on mógł tak powiedzieć?
V: Jego marzeniem zawsze była muzyka a na 2 miejscu były konie. jak dostał ta wiadomość na chwilę zapomniał o muzyce no i przyjechał tu, a teraz będzie spełniał swoje marzenia.
M: A ja głupia myślałam że coś dla niego znaczę...a on zachował się jak bym nic dla niego nie znaczyła.....- Viol jeszcze pocieszała mnie a potem poszla do siebie...Liam wydzwaniał do mnie a ja nie odbierałam. Nie chciałam z nim rozmawiać.
V: maddie mu na tobie zależy, no ale jak kogoś kochasz to daj mu żyć
M- Poszłam spać. Po tygodniu nadal byłam smutna. Jakoś przyzwyczaiłam się ze nie ma ze mną Liam'a. Rozmawialiśmy ze sobą nie zerwaliśmy. to był zwiazek na odległość.
L: <Wyprowadziłem sie od rodziców i teraz mieszkałem sam w Londynie. Chciałem wziąść udział w X faktorze>
M- Rozmawaiłam z Liam'em chciał wziąść udział w x factorze i wziął oglądalłyśmy go z Viol zaśpiewał doskonale przeszedł dalej zobaczyłam jak bierzę mikrofon by coś jeszcze powiedzieć.
L: To by sie nie udało bez Meddi, no ale teraz dziękuję wam wszystkim za to, że byliście ze mną.
M- Na mojej twarzy pojawil się uśmiech Liam zszedł ze sceny.
M- Spałąm obudził mnie SMS był od Liama.
L: Dziękuję ci za to, a teraz niestety muszę spadać, pa
M- Zeszłam na śniadanie...Viol siedziała przy stoliku.
V: On cie nadal kocha, inaczej by tego nie powiedział. - Kurier w tym momęcie przyniósł gazetę
M: Wiem...
V: O nie!
M: Co?
V: Nic Maddie. To tylko..eee o JB! O tym pedale i tyle - Schowałam gazetę do plecaka
M: viol ie kłam o czym to było?
V: Mówie że o Bieberze.
M- wyjęlam gazetę z plecaka Viol. Było tam o Liam'ie.
V: <Zabrałam jej gazetę>
M: Daj to chcę przeczytać!
V: Nie możesz! kup sobie swoją - ugryzłam się w język, teraz mogła na 100% zobaczyć zdjęcie Liama z.......
M: Kto to?! Z kim on tu jest?! Czemu oni się całują?!-pogniotłam gazete i wstukałam numer Liama. Viol próbowala mnie powstrzymać.
V: Nie widzisz że to przeróbka? Przecież to widać
M: O jezu..
M- Przez jego wyjazd bylłm bardzo drażliwa. Wszystko mnie denerwowalo i działąlam zbyt pochopnie..usiadłam smutna na krześle.
M- Viol pocieszyła mnie. Po śniadaniu wybrałyśmy się na przejażdżkę. Bardzo brakowało mi Liam'a.
L: "No pieknie jeszcze tego brakowało, żeby Paparatzi przyłapali mnie i Eleanor"
M- Dostałam SMS-a od Liama z wyjaśnieniami.
V: To na pewno kłamstwo - Poszłam do swojego pokoju i włączyłam TV.
M- Poszłam z Viol ogladałyśmy reportaż o Liamie..oczywiście dziennikarz wspomniał o jego zdradzie. I tak nie wierzyłam w to. On na pewno tego nie zrobił.
V: "Pieprzeni dziennikarze"
Dziennikarz: a jak to wszystko skomentuje Liam?
L: Weźcie dajcie ludziom żyć....
M- zobaczyliśmy dziennikarzy i paparazii którzy ciągle męczyli liama.
L: <Weszłem do hotelu i już nie wychodziłem?
Dziennikarz: Czy Liam naprawdę zdradza swoja dziewczynę Maddie? Przekonamy się o tym już niedługo. Dziekujemy za uwagę.
L: <Kurde nawet już koleżanki nie wolno do restayracji zaprosić żeby jej pogratulować?!"
M- Wylączyłam telewizor. Poszłysmy z viol się przejść.
V: Ja znam Eleanor, jest spoko.
M: Aha. Zobaczyliśmy przed akademią dziennikarzy.
V: Nie no, jeszczetutaj! Wypierdalaćć mi stąd jazda! Tu się niczego nie dowiecie!
Dziennikarz: Chcemy porozmawaić z Madeline Trainor.
M; nie wynoście się.

Od Maddie i Liama - Cz. 4

L: Prosze ją zostawić w spokoju, jak nie chce jechać to nie
Tata: Nie wtrącaj się młody..
M- Tata pociągnąl mnie za ręke wyrwałam się mu.
M: Puszczaj nigdzie z tobą nie idę.
L: Ona chce tu zostać, proszę jej nie zabierać
M- Tata popchał mnie do auta zamknął drzwi. Próbowałam je otworzyć Liam wykłócał się z moim ojcem.
L: Błagam niech pan ją zostawi!
L: <Facet jednak nie posłuchał. Wsiadł do auta i odjechał>
M: Zatrzymaj się!!!
Tata: Nie
L: <Biegłem za nimi pół kilometra, ale ojciec Maddie sie nie zatrzymał. Odjechał z nią być może na zawsze>
M: Tato ja nie chcę o domu odwieź mnie do akademii!!
T: Nie, musisz wracać do domu. Jesteś nam potrzebna
M: Do czego niby?!
T: Do tego. Nie wracasz już do Akademi. Może w przyszłości, za jakiś 5 misięcy.
M- Dotarliśmy do somu. Wściekła rzuciłam się na łóżko zaraz usłyszałam telefon to był Liam odebrałam.
M: Liam jestem już w domu..
L: Nie przegadasz swojemu ojcu do rozumu?
M: Myślisz ze nie próbowałam? Zamknął mnie w pokoju..przy kolacji z nim pogadam..
L: Hmm, z nim to trudna sprawa.
M- Uslyszałąm kroki.
M: Mój tata idzie...zadzwonie później...
M- Rozłączyłam się...
M: Tato pozwól mi wrócić do akademii.....
T: Nie ma mowy, nie możesz
M: Mogę!
T: Porozmawiamy potem.
M: Super!! Idź z tąd chce być sama.
T: Nie odzywaj sie tak do swojego ojca
M: Bla bla bla.....
T: Zachowujesz się tak jak twoja matka...
M: Czyli jak?!
T: <Wyszłem>
:M Hm.
L: <Spałem>
M- Obudziłam się
L: <Nadal spałem>
M- Spojrzałąm przez okno
L: <Nie wiedziałem co zrobić>
M- Postanowiłam zwiać z domu. Wzięląm motor taty i pojechałam w strone akademii.
L: <Usłyszałem jakiś motor>
M: Wróciłam!
L: Maddie
M- Zeskoczyłam z motoru i rzuciłąm się Liam'owi na szyję.
L: A twój ojciec?
M: Nic nie wie....
L: A jak się dowie to będziesz miała przesrane
M: Mam na to wyjebane i tak mnie stad nie zabierze.
L: heh, chodźmy
M- Wróciliśmy do akademii.
L: <Nagle za nami stanęła dyra>
D: Dzień dobry. Liam muszę z tobą porozmawiać.
M- Liam puścił moja ręke i posszedł za dyrą zostałam z viol.
L: O co chodzi?
D: Pomyliliśmy zgłoszenia...Zamiast ciebie miał przyjechać innyc chłopak a zamiast Viol inna dziewczyna ale ją zasoawię a ciebie niestety musimy wydalić z Akademi, bardzo nam przykro. Twoi rodzice juz o ty wiedza. Beda za 2 godziny. To tyle
M- słyszałam całą rozmowe Liam zaczął się awanturować
L: No dobrze...ide sie pakowac
M: Liam....
L: Tak?
M: Odchodzisz???
L: Tak
M- Poszłam bez słowa do pokoju z przygnębioną minę. Weszłam do pokoju Liam wszedł za mną i usiadł obok mnie na łóżku.
L: Nie martw się, znajdziesz kogoś lepszego, np. Justina. Ja jak wyjadę to pewnie zgłosze się do jakiegoś studia i mnie nie będzie wogóle - byłem już spakowany. Zobaczyłem moich rodziców>
M: Liam...czemu mnie tak zostawiasz??? Przecież ja cię kocham... zrób coś zostań..przekonaj dyre żebyś został...proszę..
M- Liam spojrzał na mnie z troską.
M: Nie znajdę sobie kogoś lepszego od ciebie...

Od Maddie i Liama - Cz. 3

L: Siedziałem w swoim pokoju i słuchałem muzyki. nie chaiłomi się wychodzić>
M- Zobaczyłam burzowe chmury. Rozpętała się burza Rocky bardzo się jej bał zaczął rżeć. Pognaliśmy do akademii nagle zobaczyłam jakiegoś chłopaka na koniu, zepchnął mnie z Rockiego uderzyłm głową o kamień. Zemdlałam. Na Rockiego wskoczyła jakaś dziewczyna i uciekła z chłopakiem.
: Wyjrzałem przez okno. Zauważyłem maddie, która leżała bezwładnie na ziemi z rozwaloną głową. Pobiegłem do niej>
M- Ocknęłam się z rozwaloną głową. Liam podniósł mnie.
M: Ał gdzie jest Rocki?
L: Miałaś go?!
M: Nic nie pamiętam.....- Liam wziął mnie do lekarza.
L: Dzwoniłem do Viol. Sprawdziła czy nie ma w stajni Rockiego. Nie ma go....
M- Leżałam w łóżku. Bardzo martwiłam się o Rokiego, miałam wyrzuty sumienia.
L: Pojadę go poszukać
M- Czułam się już na siłach pojechałam z Liamem szukać Rockiego.
L: Pamiętasz coś z tego?
M: Pamiętam strach Rockiego, wracaliśmy do akademii a dalej już nic nie pamiętm.
L: Acha
M- Długo szukaliśmy Rockiego. Niestety nie udało się nm go znaleźć
L: Wracajmy do domu.Jutro sprawdzimy
M: Dobrze...
M- Wróciliśmy a Viol zasypała nas pytaniami.
L: Poszukam jeszcze jutro sam
M: Dzięki Liam... to moja wina.
L: To nie twoja wina...a kim był ten chłopak ze stołówki?
M: Sądzisz że to on mógł zabrać Rockiego. -Liam przytaknął.
M: Zalazłam mu za skórę to może być on.-nagle uslyszeliśmy rżenie.
L: Spójrz!
M: Rocky!
M- Podbiegłam o nieo i pogłaskałam po pysku. Zobaczyłam blizny na jego grzbiecie przeraiłam się. Kto mógł mu coś takiego zrobić?!
L: Przed chwilą go tu nie było! - Pobiegłem w stronę konia a potrm po śladach, które zostały w błocie. Natknąłem sie na jakąś dziewczynę i chłopaka, którzy mieli bluzke poplamioną krwią.
Chłopak: Pieprzony koń
L: Będziecie mieć przesrane! Dlaczego to zrobiliście!?
L: <Milczeli>
L: Dlaczego to zrobiliście?!!
Dziewczyna: Bo ojciec Maddie zrobił to samo naszym koniom. Nie wierzę że o tym nie wiedziała.
L: Ale wy skrzywdziliście konia! Dzwonię na policję
Chłopak: Nie dzwoń!!!!
L: Bo co mi zrobisz! Skrzywdziłes tego konia! - Chłopak podleciał do mnie i zabrał mój telefon a tamta dziewczyna uderzyła mnie czymść ciężkim w głowę i mnie ogłuszyła>
M- Liam długo nie wracał Viol została z Rockim a ja pobiegłam po Liam. Zobaczyłam jak leży z rną na głowie nikogo innego nie było. Wziąłam go do akademii
L: Oni...zrobili to specialnie...
M- Poszłam z Liamem do lekarza musiał leżeć.
M-Liam czuł się lepiej. Romawialiśmy.
M:Kto ci to zrobił?
L: Ten debil....to on skrzywdził twojego konia i powiedział, że twój tato zrobił to samo kiedys zich końmi
M- Mój tata? Nie miałam o tym pojęcia i nie chciałam w to wierzyć mój tata nie lubił koni ale nie zrobił by czegoś takiego. Byłam na nich wściekła.
L: I oni powiedzieli, że nie było mowy, że ty o tym nie wiedziałaś
M: Ja nie wiem nic o tym.....mój tata tego nie zrobił...-nagle Liam zaczął się dusić przestraszona zawołałam doktora.
L: Nic mi niejest. Po prostu od kilku dni jestem przeziębiony
Doktor: Ale i tak powinnineś się oszczędzać.
M- Do pokoju weszła Viol.
L: Dobrze
L: Chodźmy już do akademi - Wstałem i poszlem ubrać kurtę
M- po dwóch dniach postanowiłam wziąść Rockiego na przejażdżkę był płochliwy i agresywny gdy ktoś inny oprócz mnie zbliżył się do niego, to porwanie odcisnęło na nim piętno.
L: <Rozmawiałem z Viol>
M: <Wracałam z Rokim zobaczyłam przed akademią mojego tatę>
L: <Wyszłem z akademi>
Tata: No jesteś pskuj się zabieram cię do omu...
M: Nie!